niedziela, 8 maja 2016

JA vs NIEMIECKI

Witajcie moi kochani w kolejnym poście na kolejny temat związany ze szkołą, a niekoniecznie z maturą i medycyną.
Chciałabym tu opisać moją przygodę z najwspanialszym najbardziej uciążliwym językiem w moim dotychczasowym życiu (16 lat ech tak wiele przeżyłam pomyśleli). A mianowicie z językiem niemieckim.
Deutsch deutsch deutsch deutsch deutsch deutsch deutsch
Towarzyszy mi od DAM DAM 1 klasy gimnazjum (w mojej szkole nie było innego języka do wyboru więc heh). Na samym początku bardzo go lubiłam, prostu, zwięzły, podobny do angielskiego. Nie lubiłam długich wyrazów i rodzajników, ale to był mały kłopot. Liczby, przedstawianie się, mówienie o sobie, to wszystko było takie hymm... fajne.
Lecz wszystko co dobre kiedyś się kończy, a mianowicie moja umiłowana nauczycielka zaczęła mieć problemy ze zdrowiem, to złamana ręka, to nóż w stopie (no comment, nie wiem jak można stanąć na nożu i sobie przeciąć stopę ale okeeej), dłuższa choroba, a potem urlop macierzyński.
Ale moja szkoła, jak to moja szkoła dała nam w zastępstwie drugą panią od języka piekielnego, która kompletnie nie potrafiła nic nikomu przekazać. Kiedy przyjechali do nas ludzie z Austrii oglądać jakieś wystawy czy coś nie umiała się z nimi porozumieć po niemiecku (żenada drodzy państwo żenada). Na lekcjach opowiadała nam o swoich dzieciach, albo puszczała filmy z których za przeproszeniem g*wno rozumieliśmy.
Kiedy owa wspaniała  pani profesor (sarkazm) również poszła na macierzyński, wróciła ONA. Niestety moja ulubiona nauczycielka zamieniła się w konkretną pizde, nie rozumiała tego, że z tamtą nic nie robiliśmy i pytała nas z tamtego materiału (gramatyka, której dalej nie ogarniam heh). Pod koniec 3 klasy obraziła się na większość klasy, ponieważ nie chcieliśmy zdawać niemieckiego na egzaminie gimnazjalnym. Przez ostatnie półrocze gimnazjalnej przygody byliśmy straszeni zarówno przez nauczycielkę niemieckiego jak i angielskiego, że jeżeli nie weźmiemy sobie w gimnazjum jako 2 języka niemieckiego to nigdy w życiu nie damy sobie rady.
Dzięki tym kazaniom 2/3 mojej klasy wzięło niemiecki jako 2 język (niektórzy nie mieli wyboru). Jeden kolega ma teraz włoski, a reszta poszła do zawodówki. Wszyscy narzekamy, bo mamy cholerne braki z 'gimbazy'. Pomimo tego, że teraz mam wspaniałą nauczycielkę jest mi serio ciężko. Nie umiem pisać wypracowań, e-mail to tragedia, złożenie sensownego zdania w innym czasie niż teraźniejszy jest cholernie ciężkie. Nauczycielka niby robi mini powtórki z "materiału z gimnazjum", lecz co innego powtórka, a co innego nauka czegoś pierwszy raz. W podobnej sytuacji do mojej są jeszcze 4 osoby z mojej grupy językowej, dlatego kiedy mamy okienko (zaplanowane) lepsi od nas starają się nam tłumaczyć zasady 'prostej gramatyki'.
"Ucz się niemieckiego, przyda Ci się w piekle"- koleżanka Medyczka <3 Której przy okazji dziękuję za ten tekst, nie wiem czemu strasznie mnie zmotywował do nauki.
Moją drugą motywacją są przyszłe (planowane przeze mnie) praktyki zagraniczne, które najciekawsze są właśnie w krajach niemieckojęzycznych.
Moją trzecią motywacją (brzmi jak argument na rozprawce, ale co tam) jest dobre postrzeganie języka niemieckiego na rynku pracy. Niemiecki może przydać się na różnego rodzaju konferencjach, wyjazdach oraz ogólnie w życiu.
Nigdy nie miałam talentu lingwistycznego, bardzo opornie idzie mi nauka słówek, ale moje starania z angielskiego dotychczas się opłaciły! Teraz czas wziąć się ostrzej za niemiecki!

Jednym z moich życiowych celów jest certyfikat C2 z angielskiego i B2 z niemieckiego
Marzenia ach marzenia
Któż ich nie ma?
PS. 729dni kochani maturzyści 2018 ;D

7 komentarzy:

  1. Kiedy poszedłem do liceum, to też miałem ogromne braki w językach... U mnie w gimnazjum nauka polegała na kuciu wszystkiego na blachę bez zrozumienia... i mimo, że nauczyciele wiedzieli, że tak się tego uczymy to w żaden sposób nie zareagowali tylko dali nam przyzwolenie na takie sposoby "nauki" języka... W efekcie ledwo zdałem pierwszą klasę ogólniaka przez język. Ale po 1 klasie postanowiłem się ogarnąć i zapisałem się na wakacyjny kurs językowy. Wiedziałem, że jak się nie ogarnę to nie przejdę do następnej klasy, o maturze z języka to już nie wspominając.. 3mam kciuki za sensowne rozwiązanie kłopotów! Powodzenia!

    Przy okazji w chwilach nudy zapraszam do mojego małego świata ;)

    http://lepiejpoznonizpozniej.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie było ani kucia, ani nauki (no może pod koniec, aby na świadectwie wyglądało lepiej).__. Teraz nie mam zbytniej motywacji od nauczyciela. Chwiali każdego oprócz mnie i może wydać się to dziecinne, ale nawet plusa mi nigdy z własnej woli nie wpisała. "Ładnie Ania, Kasia, Basia, Srasia" mnie od początku roku nigdy nie pochwaliła. I skąd tu brać to wszystko ba poważnie? :D

      Usuń
  2. Poniższe zdanie powinno brzmieć raczej:
    "Niemiecki może przydać się na różnego rodzaju konferencjach, wyjazdach oraz w PIEKLE". Mi w życiu niemiecki przydał się póki co tylko do żartów.
    Pierwsze kłamstwo o j. niemieckim usłyszałam już na 1 lekcji w gimnazjum. Brzmiało co następuje: "Deutsch ist einfach!" No chyba kurwa nie -,-
    Aż mi przypomniałaś stare czasy, bo miałam całkiem podobnie. Z tym, że w mojej gimbazie (w LO tak samo - jeden budynek) mieliśmy do wyboru dojcza oder russkij jazyk. Jako że jazyk miałam w podstawówce i zawsze miałam z niego 6 na koniec, to wybrałam... dojcza :D why? bo mogłam. bo fuck logic. także no...
    Meine Lehrerin zaszła se w ciąże jak byliśmy w 2 gim i przyszedł taki piegaty śmieszny niski chudy facio z łysinką. I z magistrem. Tyle że nie z niemieckiego, a bodajże z jakiegoś budownictwa czy coś w ten deseń. Przyjęli go bo dawał korki niedaleko szkoły. A nauczył się języka (czym nie raz się chwalił) na... truskawkach w Niemczech (true story). także tego... Jak wróciła nasza babeczka z urlopu to się złapała za głowę, bo nas całkiem inaczej nauczył niż było w książkach (do których btw prawie nie zaglądaliśmy na lekcjach). Po prostu nas ziomek nauczył swojego niemieckiego z pola truskawek :D :D
    Później w liceum mieliśmy taką kose, że każdy tylko kombinował jakby tu jej dogryźć (pięknym za nadobne). I jako ciekawostka jej powiedzonko: "Trybisz jak diesel na mrozie..."
    Jednym słowem - Scheisse. I tyle umiem po tych 6 latach nauki XD
    No ale nie można powiedzieć, że niemiecki ssie na rynku pracy, bo tak nie jest. Warto się uczyć, mimo wszystko. Sama chyba przysiądę, teraz mam czas.
    Jeszcze mi się przypomniała babeczka z chemii, 60+: "Dzieci moje... czy wam się tak samo dzisiaj nic nie chce jak mi? Może sobie posiedzimy, co?" i nam opowiadała o swoich dzieciach, o kiszeniu ogórków, o tym jak pracowała w cukrowni na praktykach... Istna sielanka na lekcjach. Jak jej się przypomniało, że ma nas czegoś uczyć, to robiliśmy budowę atomu. I to w zasadzie jedyne, czego nas nauczyła. Miałam z nią 5 lat <3

    Aaa, i nie ma za co, na mnie zawsze możesz liczyć :D
    Miłej nauki dojcza :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thuskawkowy niemiecki, to musiało być wspaniałe :'D osobiście z niemieckiego wyniosłam tylko kilka przysłów i podryw "Was ist liebie auf dem ersten blick? Oder soll ich mag den der vorbeikommen?" (tł. To miłość od pierwszego wejrzenia? Czy mam przejść jeszcze raz).
      Z anegdotek mogę dorzucić wycieczkę do Auschwitz, gdzie w drodze powrotnej moja kochana klasa darła ryja "Ächtung! Schneller schneller!" oraz niemieckojęzyczne przekleństwa (których jak nóż nie pamiętam).__.
      Co do nauki miałam dwa niemieckie dziś i dostałam plusa za ułożenie dialogu z koleżanką (gdyby nie kolezanka owego plusa by nie było życie znając) :o
      Lecz moja średnia 2,5 nie zapowiada się za ciekawie :'))))

      Usuń
  3. Ja z kolei niemiecki miałam od 5 klasy podstawowki i od samego poczatku mega nas cisneli (chodziłam do podst i gim nastawionych na naukę jezykow). Pod koniec gimnazjum mówiłam już prawie że płynnie, ale szczerze nienawidziłam nauki tego jezyka... W liceum więc włączył mi się tryb YOLO i poszłam na hiszpanski ^^ Efekt: niemiecki całkiem zapomniałam, hiszpanskiego za duzo sie nie nauczylam, lata nauki poszly na nic xd Dobrze, że przynajmniej angielski znam dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdro szkoły z naciskiem na języki ;__; ja gdyby nie korepetytorka byłabym debilem z angielskiego :') niemiecki swoją drogą, ale w dzisiejszych czasach bez angielskiego?! Ograniczone funkcjonowanie(seriale, książki, artykuły) i perspektywy na przyszłość ;__;

      Usuń
    2. Zazdro szkoły z naciskiem na języki ;__; ja gdyby nie korepetytorka byłabym debilem z angielskiego :') niemiecki swoją drogą, ale w dzisiejszych czasach bez angielskiego?! Ograniczone funkcjonowanie(seriale, książki, artykuły) i perspektywy na przyszłość ;__;

      Usuń

Plan 18-22 XII 2017

Chemia: arkusz OKE Poznań (jeden/dwa) 20 stron z Pac - dokończyć wiązania Kosztołowicz - Aminy i amidy Kinetyka - zadania łopatologiczn...