sobota, 24 grudnia 2016

Między stołem, a kościołem

Cześć wam wszystkim!
Piszę ten post czekając na pasterkę, na którą chodzę raczej co roku (wyjątki kiedy jestem chora lub poprostu zasnę).
A więc wpadłam tutaj życzyć wam wszystkim wesołych świąt! Spędzicie je zdala od książek i wbijcie swoje siekacze w serniki, makowce i inne świąteczne wypieki (macie do tego pełne prawo, wszyscy w święta dostają w prezencie+5kg). Cieszcie się tym czasem i wykorzystajcie go w 101%, wypocznijcie, porozmawiajcie z rodzinami. Oderwijcie się od wirtualnego świata, ale nie poruszajcie tematów politycznych, w końcu to święta.
Życzę wam zdrowia, szczęścia, pomyślności, życia w słońcu, obfitości oraz sukcesów w życiu!
Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT moi kochani!

wtorek, 20 grudnia 2016

Wsparcie (?)

Mam marzenia/cele, jak zwał tak zwał, a patrząc na mój mały skrawek Internetu możecie łatwo wywnioskować o tym jak ono brzmi.
Wy wiecie jaki mam cel, ja wiem, ludzie z instagrama wiedzą, ale nie koniecznie moi znajomi.
Czemu nie mówię wszystkim na prawo i lewo, że chce pomagać ludziom i chce pracować w szpitalu jako dohtorka? Odpowiedź jest bardzo prosta, ludzka zazdrość i chamstwo nie mają granic wcale.


środa, 14 grudnia 2016

Motyle

"W środku Twojej głowy fruwają czarne motyle... czarne motyle"

W tym cytacie czarne motyle można interpretować na wiele sposobów
Jako czarne myśli
Jako brudne myśli
Jako kłopotliwe myśli
A i jeszcze Jako ćmy (choć one podbiegają bardziej pod szare motyle)

W moim przypadku ta trzecia definicja jest najbardziej trafna, targa mną wiele emocji jak Konradem w czasie Wielkiej Improwicacji. Czuję, że od decyzji, którą chcę podjąć będzie zależał dalszy przebieg mojego życia.
Wielka mała decyzja, mogąca zaważyć na losach kariery, znajomości, przyjaźni i wielu innych przyziemnych czynnikach. Niby takie łatwe, a takie zagmatwane.
Za i przeciw zrobione? Oczywiście.
Kosztorys? Tak.
Hipotetyczne Straty? Również.


sobota, 10 grudnia 2016

Rezygnacja

Wielu z was pomyśli, że to głupie, że walka o marzenia hest ważniejsza, ale to czysta prawda. Ludzie rezygnują ze swoich marzeń. W tamtym roku 2/3 mojej klasy ochoczo podnosiło rękę przy pytaniu 'kto chce iść na lekarza?', teraz przy słowie 'chcieć' znalazłoby się wielu, ale przy 'zamierza zostać' już o wiele mniej.
Ja nie mam zamiaru zrezygnować, lecz czasami wiele myśli przebiega przez umysł

"Nie poradzisz sobie z maturą"
"Jesteś za leniwa na te studia"
"Zniszczą Cię w pierwszym semestrze"
"Brak życia towarzyskiego idiotko, książki to będą Twoi jedyni kumple"

Poradzę, jestem (ale dam radę), nie dam się, książkowy romans brzmi bardzo interesująco.

środa, 30 listopada 2016

Wizyta wizytą wizyte goni, czyli tym razem reumatolog

Kolejna wizyta w szpitalu uniwersyteckim, to dla mnie kolejna iskra nadzieji i motywacji. Na jednej z ulic miasta X skupia się cały pre-lekarski świat. Ja jako zwykły szarak w kolorowej kurtce i jako prawdziwy biol-chem prowadziłam obserwacje. Zauważyłam wśród otoczenia ogrom zmęczenia, w wielu rękach kawa i energetyki, u innych spore torby z wystającymj książkami, nieuczesani i wywróceni na lewą stronę studenci lekarskiego.
Kiedy szłam z  mamą na wizytę przez tą właśnie ulicę, powiedziała do mnie "chciałabyś tak prawda?" wymówił te słowa tak uroczo, że ja nie mogę. Teraz w stu procentach wiem, że ona mnie wspiera, choć mam świadomość, że kiedy usłyszy słowa "wyprowadzka 'małej J' z domu" to poleje się kilka łez, ale mamy już takie są.
Wracając do rzeczywistości, reumatolog i ortopeda dla mnie to od dwóch lat niezbyt zgrany duet.
Jeden mówi "wszystko jest okej, skolioza mało widoczna"
Drugi "te stawy Cię też bolą od tej krzywizny"
No i bądź tu cierpliwa

Nie żeby coś, ale reumatolożce bardziej ufam, chociaż ma dwa oblicza 1) wkurzonej na cały świat i biedne dzieci osoby 2) najmilszego pediatry
Tym razem miała chyba zły dzień, bo nakrzyczała na mnie, że pewnie z tym bólem stawów zmyślam (super tak super). Zniszczyła mi ten dobry humor, w który wprawiła mnie poranna przechadzka przez ulicę pre-medyczną.
Już mam czasami dość tych wizyt, nic nie wnoszą nowego, nowa recepta na te same ochydne w smaku leki, nowa rozmowa z panią o dwóch obliczach i nowe doświadczenia w mieście X.
Dobra to miasto X jest jedynym, co mnie trzyma przy zdrowiu, bo przy dobrych wiatrach za kilka lat, to ja będę chodziła po medycznej ulicy nieuczesana, niewyspana i zmęczona, z kawą w ręce i z wystającymi z plecaka książkami (nie lubię toreb, a może w mieście X polubię)
Pożyjemy zobaczymy, rzadko tu ostatnio bywam, bo chcę się trochę pouczyć na olimpiadę i nie chcę tu dawać postów typu

A no właśnie ostatnio z biolki mam orawie same 3, z chemii trochę lepiej, ale i tak hem... Dramaturgia moich ocen... Nigdy nie było tak źle, wróżę sobię średnią max 3.6 na półroczę (nigdy nie spadłam poniżej 4.5 :'))))

A i mam fajny suchar?

Jakie mięśnie powodują wzwód prącia?
.
.
.
.
Okrężne ust!

Ha ha ha

I tym akcentem kończę na dziś ciao, a jal u was, trzymacie się w tej szkole/studiach pracy? 

poniedziałek, 14 listopada 2016

Wiara w siebie, chamstwo i ortopeda

Witam witam witam
W tym poście chciałabym się z wami podzielić kilkoma doświadczeniami związanymi z lekarzami ortopedami.
Dość długo miałam do nich negatywne nastawienie, mój pierwszy ortopeda na wstępie powiedział mi (pozwolę sobie zacytować)
"Ładna z Ciebie dziewczyna, szkoda, że taka krzywa"
Powiedział bądź co bądź prawdę, ale co ja mogłam wiedzieć głupi nieświadomy gimbus. 

piątek, 28 października 2016

Racjonalne podejście do sprawy (aktualizacja)

W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy nie wytrzymujemy presji, brakuje nam czasu dla siebie, mamy niedobór witaminy D przez brak słońca i powoli popadamy w depresje.
Najprościej mówiąc najchętniej zawinęlibyśmy się w kołdrę i spali całymi dniami.
Od poniedziałku moim jedynym zajęciem był sen z małymi przerywnikami związanymi z zapotrzebowaniem na jedzenie i czytanie (czytanie chyba ważniejsze).
Brakowało mi takiego odpoczynku, od początku roku szkolego porządnie wyspałam się zaledwie w kilka niedziel (dla mnie pobudka z budzikiem to nie pobudka). W ciągu tego tygodnia spałam więcej niż moja młodsza siostra.
Cały ten tydzień spędziłam w domu, pod kołdrą kończąc 5 sezon "Lekarzy" i "Podpalaczkę" S. Kinga. Brakowało mi takiego lenistwa, nawet nie wiedziałam jak bardzo. Podręczniki ruszyłam dzisiaj (w porę wiem), ale jeden plus, w następnym tygodniu mam wymówkę "nie było mnie w szkole cały tydzień" (xD).
A jak moje wrażenia po dwóch miesiącach bycia drugoklasistką?
Chciałabym uświadomić wam (wam przyszłym licealistom i nie tylko), że biol-chem nie nadaje się na profil "byle przejść przez liceum". Jeżeli nie lubisz ani biologii ani chemii to po co pchać się do tej klasy?


poniedziałek, 3 października 2016

86dni

Ostatnimi czasy bywam tutaj nadzwyczaj sporadycznie, ale to dlatego, że nie chcę zaśmiecać tego zakątka internetu postami o niczym i takimi, które ani nie motywują mnie do działania, ani nikogo z was (moglibyście ewentualnie dowiedzieć się ile zadań domowych mam na jutro/pojutrze/tydzień/miesiąc/rok).
Moim zdaniem lepiej zrobić coś raz, a porządnie, a nie naście razy, a od czapy.
Więcej postów wrzucam na instagrama ( zerowkamedyczna polecam się), jeżeli ktoś chciałby wiedzieć o mnie ciut więcej w świetle dnia codziennego, to zapraszam przyjmuję wszystkich z otwartymi ramionami. ♥

Moi drodzy towarzysze naukowej niedoli mam zamiar wam oświadczyć, iż za niecałe 80 dni już zacznie się przerwa świąteczna! Czemu tak się tym ekscytuję napiszę może w jakimś bożonarodzeniowym poście (co wy na to? :D) Ale do rzeczy.
Postanowiłam te 86 dni wykorzystać w 101%.

środa, 7 września 2016

Że to już wrzesień?

Szczerze
Nie chce mi się
Chyba nigdy, aż tak bardzo nie chciało mi się wstać/ogarnąć/iść na rozpoczęcie roku szkolnego. Pomimo wszystko zawsze znajdowałam jakaś motywacje, nie tym razem. Przydałby się jeszcze miesiąc (tak teraz studenci mogą się śmiać, bo oni go mają) na zrealizowanie wszystkich wakacyjnych planów i zamierzeń.
Znienawidziłam swoją szkołę przez ostatni rok, a dzisiejszy dzień to przypieczętował moją teze:
Nie lubię swojej szkoły

środa, 10 sierpnia 2016

Sen podróże sen

Wiecie jak to jest kiedy możesz zmarnować pól wakacji śpiąc do 12 codziennie?
.
.

.
Ja też nie.
Od zakończenia roku minęło już sporo czasu, a ja dalej niewyspana (a podobno wakacje są od wypoczynku). Moje niewyspanie spowodowane jest dość częstymi wyjazdami i nie tylko. Chciałabym wam trochę opisać miejsca, w których dano mi być.

wtorek, 5 lipca 2016

LL, misz masz i koniec 'męczarni'

Mogę z ulgą powiedzieć
Przeżyłam
Dotrwałam do końca pierwszej klasy
Wiadomo, dla maturzystów to nic (w sumie dla mnie też), ale wielu robi wokół tego ogromne zamieszanie, bo JESTEM W LICEUM I NIE MAM CZASU BO NAUKA
Guzik prawda

niedziela, 5 czerwca 2016

Brak kontaktu z blogowym światem

Dawno mnie tu nie było :o
Powodem mojej nieobecności są:
1.Wyjazdy (co drugi weekend mnie nie ma w domu)
2. Nauka (nauczyciele przypomnieli sobie o nas pod koniec roku + lekka walka o oceny)
3. Brak wylewnych tematów
Po wystawieniu ocen obiecuję, że podsumuję w jednym poście cały ten rok szkolny. Wszystkie + i - 1 klasy LO i ogólnie co i jak się u mnie podziało (o ile kogoś z was to interesuje).
Dużym (ale zarazem miłym) szokiem było dla mnie to, że mam już ponad tysiąc odwiedzin na tym (nie)zwykłym blogu (nie)zwykłej licealistki biol-chemistki. Cieszy mnie, że moje przemyślenia są dla kogoś ciekawe i cieszę się, że jestem w tej społeczności! ♥
Spadam do książek (może to nie sesja, ale wynik końcowy może być niezadowalający bez starania się).
Okej! Żegnam! Cześć!

poniedziałek, 16 maja 2016

721-post o niczym

Dobra koniec gierek.
Zbliża się koniec tego "lajtowego" roku, a oceny same z siebie dobre nie będą.
Dziś poprawiłam kartkówkę z historii, ale najgorsze będzie za tydzień, kiedy przyjedzie mi się zmierzyć z niemieckim, historią i przedsiębiorczością w jeden dzień.
Ale nie jaki dzień

niedziela, 8 maja 2016

JA vs NIEMIECKI

Witajcie moi kochani w kolejnym poście na kolejny temat związany ze szkołą, a niekoniecznie z maturą i medycyną.
Chciałabym tu opisać moją przygodę z najwspanialszym najbardziej uciążliwym językiem w moim dotychczasowym życiu (16 lat ech tak wiele przeżyłam pomyśleli). A mianowicie z językiem niemieckim.
Deutsch deutsch deutsch deutsch deutsch deutsch deutsch
Towarzyszy mi od DAM DAM 1 klasy gimnazjum (w mojej szkole nie było innego języka do wyboru więc heh). Na samym początku bardzo go lubiłam, prostu, zwięzły, podobny do angielskiego. Nie lubiłam długich wyrazów i rodzajników, ale to był mały kłopot. Liczby, przedstawianie się, mówienie o sobie, to wszystko było takie hymm... fajne.
Lecz wszystko co dobre kiedyś się kończy, a mianowicie moja umiłowana nauczycielka zaczęła mieć problemy ze zdrowiem, to złamana ręka, to nóż w stopie (no comment, nie wiem jak można stanąć na nożu i sobie przeciąć stopę ale okeeej), dłuższa choroba, a potem urlop macierzyński.
Ale moja szkoła, jak to moja szkoła dała nam w zastępstwie drugą panią od języka piekielnego, która kompletnie nie potrafiła nic nikomu przekazać. Kiedy przyjechali do nas ludzie z Austrii oglądać jakieś wystawy czy coś nie umiała się z nimi porozumieć po niemiecku (żenada drodzy państwo żenada). Na lekcjach opowiadała nam o swoich dzieciach, albo puszczała filmy z których za przeproszeniem g*wno rozumieliśmy.
Kiedy owa wspaniała  pani profesor (sarkazm) również poszła na macierzyński, wróciła ONA. Niestety moja ulubiona nauczycielka zamieniła się w konkretną pizde, nie rozumiała tego, że z tamtą nic nie robiliśmy i pytała nas z tamtego materiału (gramatyka, której dalej nie ogarniam heh). Pod koniec 3 klasy obraziła się na większość klasy, ponieważ nie chcieliśmy zdawać niemieckiego na egzaminie gimnazjalnym. Przez ostatnie półrocze gimnazjalnej przygody byliśmy straszeni zarówno przez nauczycielkę niemieckiego jak i angielskiego, że jeżeli nie weźmiemy sobie w gimnazjum jako 2 języka niemieckiego to nigdy w życiu nie damy sobie rady.
Dzięki tym kazaniom 2/3 mojej klasy wzięło niemiecki jako 2 język (niektórzy nie mieli wyboru). Jeden kolega ma teraz włoski, a reszta poszła do zawodówki. Wszyscy narzekamy, bo mamy cholerne braki z 'gimbazy'. Pomimo tego, że teraz mam wspaniałą nauczycielkę jest mi serio ciężko. Nie umiem pisać wypracowań, e-mail to tragedia, złożenie sensownego zdania w innym czasie niż teraźniejszy jest cholernie ciężkie. Nauczycielka niby robi mini powtórki z "materiału z gimnazjum", lecz co innego powtórka, a co innego nauka czegoś pierwszy raz. W podobnej sytuacji do mojej są jeszcze 4 osoby z mojej grupy językowej, dlatego kiedy mamy okienko (zaplanowane) lepsi od nas starają się nam tłumaczyć zasady 'prostej gramatyki'.
"Ucz się niemieckiego, przyda Ci się w piekle"- koleżanka Medyczka <3 Której przy okazji dziękuję za ten tekst, nie wiem czemu strasznie mnie zmotywował do nauki.
Moją drugą motywacją są przyszłe (planowane przeze mnie) praktyki zagraniczne, które najciekawsze są właśnie w krajach niemieckojęzycznych.
Moją trzecią motywacją (brzmi jak argument na rozprawce, ale co tam) jest dobre postrzeganie języka niemieckiego na rynku pracy. Niemiecki może przydać się na różnego rodzaju konferencjach, wyjazdach oraz ogólnie w życiu.
Nigdy nie miałam talentu lingwistycznego, bardzo opornie idzie mi nauka słówek, ale moje starania z angielskiego dotychczas się opłaciły! Teraz czas wziąć się ostrzej za niemiecki!

Jednym z moich życiowych celów jest certyfikat C2 z angielskiego i B2 z niemieckiego
Marzenia ach marzenia
Któż ich nie ma?
PS. 729dni kochani maturzyści 2018 ;D

poniedziałek, 2 maja 2016

Majówka-czyli jak 'dać se siana'

Witajcie moi czytelnicy! (których jest coraz więcej wooo) ;x
Nadszedł wreszcie najbardziej wyczekiwany (przynajmniej w moim światopoglądzie) czas, a mianowicie Długi Weekend Majowy. Jest to chyba mój ulubiony czas wolny podczas roku szkolnego, nawet ferie mogą się skryć. Niestety w tym roku pogoda nie dopisała, ale dla chcącego nic trudnego! Moje górskie plany zostały przeniesione na koniec maja, a ja całe dnie spędzam w szlafroku czytając kolejny tom "Gry o Tron" podjadając równocześnie czekoladę deserową i pijąc parzoną kawę <3
Do piątku nie zamierzam tykać żadnych podręczników, jak wolne to wolne (póki można trzeba z niego korzystać). Zamierzam spędzić trochę czasu z moją starą klasą i powspominać gimnazjalne czasy (ach to było życie, nic nie trzeba było robić). Ponarzekamy wspólnie na nowe szkoły, wymienimy się doświadczeniami i obgadamy zapewne 3/4 naszych znajomych. Co jak co, ale brakuje mi dawnej klasowej atmosfery, wygłupów chłopców oraz randomowych ucieczek. Zrobiłam się bardzo spokojna i nawet nie chce mi się uciekać ze szkoły, nie chce mi się pieprzyć z odpisywaniem zadań z matmy i robię je sama (o zgrozo w gimbazie ani jednego nie zrobiłam samodzielnie). Ogólnie zaczęłam o wiele poważniej traktować naukę, bo jak to ja, musi mnie ktoś kopnąć w tyłek żebym zaczęła coś robić, bez odpowiedniego nauczyciela ani rusz ;D
Jak to mówią liceum zmienia, czasem na gorsze, czasem na lepsze (w moim przypadku to drugie).
Pamiętajcie nie dajecie się nigdy zwariować nauce, kiedy nie musicie nie róbcie tego (szczególnie kiedy "gdzieś tam płoną grile")

PS. Powodzenia maturzyści! I dziękuję wam w imieniu wszystkich 1 i 2 klas za 3 dodatkowe dni wolnego! :D

piątek, 29 kwietnia 2016

Młoda i zdecydowana

Witam ponownie! Post nr 3 ♥
W tym poście chciałabym poruszyć temat przyszłości, czyli czym się kierować przy wyborze profilu w liceum, a potem profilu studiów (idiotka, jak może radzić komuś jak wybrać kierunek studiów będąc w 1 klasie, ale tak jest).
Jak sprawić, aby wybrać dobrze i nie żałować ani trochę.
Na początek krótka anegdotka z mojego życia.
Kiedy w październiku byłam na wizycie u lekarza w uniwersyteckim szpitalu dziecięcym w Krakowie byłam świadkiem niezbyt przyjemniej sytuacji. Mianowicie, jak zwykle po korytarzach plątali się studenci w słynnych crocsach i różnokolorowych fartuchach, ubraniach czy jak to się zwie (najwięcej niebieskich i białych, ale widziałam studentkę w różowym). Nagle przez wielkie drzwi na parterze weszła duża grupa studenciaków, 5 rok. A skąd to wiem? Pani doktor (która najprawdopodobniej była opiekunem ich grupy) zaczęła konwersację ze starszym od siebie lekarzem (wyglądał na doświadczonego i sympatycznego[a przynajmniej sprawiał takie wrażenie]) 
-Czy mogę wywalić kogoś z 5 roku?
-A czemu by nie?
-To gdzie muszę to zgłosić, do rektoratu?
Szczerze zamurowało mnie. Wyobraziłam sobie siebie na 5 roku, kiedy już jestem na końcu moich studiów, dostaję informację, że dzięki jakiejś pindzi zostałam z nich wywalona. Nie mam pojęcia czemu chciała kogoś wywalić... tylko tyle zdążyłam usłyszeć z tej motywującej rozmowy.
Co ta historyjka miała na celu?
Pomimo wszystkiego co dzieje się w naszym życiu nie powinniśmy się poddawać. Wątpię, że ta osoba wyleciała ze studiów. A może nie nadawał/a się do tego i ta oto pani to wychwyciła dopiero teraz?
Dobra miało być o wyborach.
O moim wyborze profilu napisałam trochu w poprzednim poście, ale jak pomóc Tobie?
Bardzo, ale to bardzo polecam analizę SWOT, ale ona jest już do ściśle określonych celów (a przynajmniej moim zdaniem).

Metoda I
Najlepszym sposobem wyboru profilu w liceum jest stworzenie listy ZA i PRZECIW.
Np. Mat-fiz-inf
Za: 
*dużo kierunków studiów
*lubię matematykę
*dużo facetów w klasie (czasem + czasem - )
*agh jest ładnym budynkiem
Przeciw:
*nie rozumiem fizyki, ani informatyki
*nie  widzę siebie w zawodzie inżyniera
*duże prawdopodobienstwo natrafienia na klasę, przez którą nie dasz rady skupić się na lekcji
*pryzmat mat fiz infu--> poszła tylko po to żeby mieć więcej facetów w klasie
Itp.
Ta najprostsza (moim zdaniem) metoda jest jedną z najlepszych przy tego typu wyborach. Osobiście zastosowałam ją już multum razy.
   
   Trzeba również kierować się rozszerzeniami w danej klasie. Np: w moim mieście jest klasa zwana medyczną (w jednym z liceów), ale jako rozrzenie mają tam polski i angielski, a w 2 klasie dobierają sobie 2 rozszerzenie... 
Więc czemu ta klasa tak się nazywa?
Wymysł szkoły i tyle.
Ale jednak mylą kandydatom, którzy niekoniecznie sprawdzą wymagania na uczelnie i stwierdzą,że ta oto klasa zagwarantuje mu studia medyczne (nie mówię, że nie, ale może być trudne).
Przedmioty rozrzerzone powinny w jakikolwiek sposób interesować, bo bez zainteresowania będziesz się poprostu męczyć! Możesz wybrać przedmioty, których chcesz się nauczyć, a średnio je ogarniasz(ale jednak musisz się zastanowić czy dasz sobię radę).
Jeżeli już wiesz jaki kierunek studiów chcesz wybrać, to szukaj klasy z tymi rozszerzeniami, które są potrzebne do rekrutacji na dany kierunek.

Może tyle dla gimnazjalistów (też przeczytajcie, a co może wam się przyda), a czas na mini poradę dla licealistów (kilka lat starsi, a jednak).

Metoda I
Podziel kartkę na 3 równe części (na poczatku środek zostaje pusty)
 Przede wszystkim zastanów się co lubisz i wypisz to po lewej stronie kartki. Nie mówię tu o Twoich jakże ciekawych cechach charakteru (też są ważne, ale to potem). Chodzi mi o Twoje pasje, zainteresowania, spędzanie wolnego czasu (np: jazda na rowerze, gra na fortepianie, ćwiczenia, gotowanie, zdrowy tryb życia, gry komputerowe).
 Teraz zadaj sobie pytanie: "Czego potrzebuje społeczeństwo?". Odpowiedzi na to zapisz po prawej stronie kartki. Tutaj chodzi mi zarówno o wartości, jak i rzeczy materialne (np. Leki, dobry wygląd, pieniądze, rozrywka, zdrowe jedzenie).
Na oba te etapy poświęć chociaż 10 minut i dobrze się zastanów.
Masz już?
Okej, teraz w środkowej części spróbuj połączyć w jakiś sposób to co napisałeś w kolumnach pobocznych. Wymyśl coś, co mógłbyś robić. (np. Ćwiczenia+dobrze wyglądać= trener personalny; gra na fortepianie+rozrywka=zawodowy muzyk) i tak dalej.
Ta metoda jest bardzo fajna, ale nie oszukujmy się, mało kto znajdzie taką pracę. Muzycy? Trudno to zrobić. Trener personalny? Przesyt na rynku pracy.
Podsumowując metoda jest bardzo fajna i przyjemna, ale niekoniecznie praca wymyślona podczas jej trwania da nam cokolwiek (w sensie zarobkowym).

Metoda II
Teraz powrócę do analizy SWOT, która jest moim zdaniem dobra przy określonym celu.
Na początku musimy określić cel, jaki chcemy osiągnąć. 
Np.Chcę napisać maturę na 95% z przedmiotów rozszerzonych.
Teraz podziel kartkę na 4 części, (zamieszczę zdjęcie jak to wygląda) 
Teraz nazwij każdą część tabeli
Wszystko opisane na obrazku
O co w tym chodzi?
Zobaczysz nad czym musisz jeszcze popracować i co Ci przeszkadza w osiągnięciu celu. Poświęć na to tyle czasu, ile uważasz, bylw analiza była zrobiona ddokładniei z sensem. Dokładny opis tego znajdziesz w internetach, ewentualnie pisz w komentarzu-odpiszę!

Metoda III
Czyli za i przeciw, co jest standardem przy określaniu decyzji.
Ale przy tym potrzebujesz odpowiedzi na pytanie "Co chcę w życiu robić?"
Do pomocy dam Ci przykładowe pytania:
Czego oczekujesz od swojego stanowiska?
Na czym Ci najbardziej zależy w pracy?
Czy chcesz założyć rodzinę i mieć dla niej ogrom czasu?
Ile chciałbyś zarabiać?

 Jeżeli zastanawiałeś się to teraz zastanów się nad samym sobą. 
Jakie są twoje zalety? Jakie są twoje wady? Wbrew pozorom te pytania nie są łatwe, dlatego zastanów się.
 Dobra, teraz, kiedy wiesz masz kilka pomysłów na życie i znasz swoje możliwości... Określ kompetencje twarde i miękkie potrzebne do danych zawodów.
Kompetencje twarde to rzeczy związane z wykształceniem (np. ukończenie danego kierunku studiów, znajomość języków obcych)
Kompetencje miękkie to w większości cechy charakteru i umiejętności (np. Komunikatywność, umiejętność pracy w zespole, cierpliwość, szybkość nauki, empatia, logiczne myślenie, kreatywność itpd) można je wymieniać w nieskończoność. ;D
Teraz zadaj sobie pytania "czy dam radę?" "Czy chociaż trochę jestem taką osobą?"
Teraz jesteś nakierowany, przeze mnie pierwszaczka, jeżeli Ci pomogłam, to wiedz, że niezmiernie mnie to cieszy <3
   
Dziękuję Ci za przeczytanie i mam nadzieję, że coś Ci to da :) + załączam analizę SWOT w postaci zdjęcia z internetów :D
Powodzenia!

niedziela, 24 kwietnia 2016

743 dni

Kolejny post, kolejnej licealistki (ale nie koniecznie typowej).
Czemu założyłam tego bloga? Już napisałam o tym w poprzednim poście.
W przyszłości chcę być osobą, która pomaga ludziom, dzięki której kogoś życie zostanie wydłużone o chociażby kilka miesięcy. Chcę być lekarzem i to lekarzem z pasją.
Marzenia
Ach marzenia
Któż ich nie ma?
Chciałabym opisać, jak to się stało, że postawiłam sobię taki a nie inny cel.
Tak naprawdę dopiero od 2 lat wiem co chcę robić w życiu. Przy wyborze (decyzje podejmowałam już w 2 gimnazjum, bo stwierdziłam, że wolę to ogarnąć wcześniej) profilu w liceum miałam nielada zagwostkę.
Human?
Mat-fiz?
Biol-chem?
Moje 3 drogi powołania.
Human.
Byłam finalistką konkursu historycznego, ale nie wiedziałam co mogłabym robić po humanie. Prawo? Nie kręci mnie kancelaria. Administracja? Jeszcze gorzej, całe życie za biurkiem. Socjologia? Nawet nie wiem czym ta dziedzina się zajmuje. Pedagogika? Myślałam nad tym, lecz ta wizja przyszłości jakoś mnie nie pociągała. Historia? Archeologia? A gdzie potem praca? Największa firma świata zawsze mnie przyjmie(mc donald), ale nie jest to sadysfakcjonujące. + pasję historyczną mogę rozwijać poza szkołą, która nie jest mi do tego w żadnym stopniu potrzebna.
Mat-fiz
"Matematyka królową nauk" <3
Co prawda, to prawda. Jeden z moich ukochanych przedmiotów szkolnych (zaraz po chemii, historii i biologii). Lecz tu pojawił się pewnien problem w postaci FIZ. Fizyka mnie nie lubi (z wzajemnością), może to sprawka nauczania w moim gimnazjum, ale nie umiem z tego przedmiotu nic, a nic (tylko rzeczy związane z chemią[budowa atomu itd]. Mat-chem był dla mnie idealnym profilem, lecz powstał problem -> nie otworzyli takowego profilu w całym moim mieście (kilka liceów po 12-5 klas na roku). Otworzyli jedynie mat-chem-fiz, a temu z uśmiechem podziękowałam.
Został mi jedynie (albo raczej idealnie) biol-chem. Większość kierunków po tym profilu mnie jakkolwiek interesowała i wiedziałam na czym polegają (woo) + bardzo lubiłam biologię i chemię.
W 3 klasie bardziej zgłebiałam temat "pracy po biol-chemie".
Farmacja, biotechnologia, pielęgniarstwo, psychologia, stomatologia oraz medycyna. Zaczęłam sprawdzać, na czym polegają poszczegolne studia, ile trwają, pytałam wujka Google "Czy studiowanie biotechnologii jest ciężkie?" (nic nie wiedziałam wtedy o tym wszystkim). Wszędzie było napisane "tak, ale da się przeżyć" "bardzo, nie idź na medyczne wybierz polibude". Jednak coś mi nie dawało spokoju, zaczęłam przeglądać wszeobecne internety w poszukiwaniu większej ilości informacji.
Kiedy nic kompletnie nie mogłam już znaleźć stwierdziłam, że pójdę do salonu i pooglądam trochę telewizji, a tam na złość leciał serial, którego nawet nie znałam. Serial ten nazywa się "Chirurdzy", dość popularny, choć wtedy nic o nim nie wiedziałam. Moja godzinka z telewizją zamieniła się w 3, wypełnione maratonem "Chirurgów". Oglądając ten serial przypomniałam sobie jak w młodszych latach mojego życia nałogowo oglądałam "Hoży doktorzy" na CC oraz dr Hause. Wtedy tak mnie wzięło, a czemu nie medycyna? Często się nad tym zastanawiałam, lecz zatrzymywała mnie myśl "przecież na medycyne na pewno trzeba zdawać bardzo dużo testów na inteligencje + pewnie trzeba napisać maturę z 4 przedmiotów na 100%.
Jak się okazało moje domysły były błędne. Max 3 przedmioty.. Pff co to jest. A jednak. Wtedy byłam w 90% pewna, że chcę w właśnie taki sposób pomagać ludziom. Wtedy zachciałam zostać lekarzem i to tak na poważnie.
Jestem w klasie, która może, ale nie musi przygotować mnie do tego. A może za rok powiem, że jednak wolę iść na farmację, albo fizjoterapię.
Teraz, kiedy jestem już lepiej poinformowana i zdaję sobię sprawę jak wymagające są studia na kierunku lekarskim, jak i sama praca lekarza, to dalej chcę TO robić.
Czemu ten post ma akurat taki tytuł?
#bezsensownaliczba pomyśleli
Ale nie
To jest liczba dni, które zostały do mojej/naszej(jezeli czyta to ktoś z 1klasy LO) matury. (spokojnie nie liczyłam tego samo obliczyła mi to aplikacja więc easy)
Tak.
Niespełna 750 dni :o
Nawet leningrad był oblężony 900 dni.
Tam ludzie dali radę(no dobra nie do końca,ale jednak), to dam radę i ja :)
A teraz lecę i pędzę do przedmiotów, które ministerstwo musiało wrąbać w program 1 klasy szkoły ponadgimnazjalnej mianowicie do WOKu i wspaniałej przedsiębiorczości.
+ Trzymam kciuku za maturzystów. Niespełna 2 tygodnie do matury, koszmar. Jeżeli ktoś się starał i wkładał w swój trud serce, to mam nadzieję, że osiągnie swój cel!:)
A oto intro mojego (pomimo wszystko) serialu medycznym (albo a'la medycznym jak kto woli).

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Pierwszy i nie ostatni!

Witam wszystkich!
Jak to bywa z zaczynaniem. Ma się dużo siły, ogrom motywacji i mnóstwo chęci do działania. Pomimo mojego słomianego zapału, postanowiłam stworzyć swoje własne miejsce w internecie, które każdy będzie mógł odwiedzać, każdy będzie mógł się udzielać, a co najważniejsze.. Wszyscy powinniśmy się wzajemnie motywować do działania.
Może na dobry początek kilka słów o mnie.
Mam zaledwie 16 lat, a już od blisko 11 chcę pomagać ludziom i to robię(w wieku 5 lat ratowałam mrówki, ale od czegoś trzeba zacząć). Jestem wytrwała w dążeniu do celu, lecz nie potrafię "iść po trupach" (czasem by się przydało, ale cóż). Mam też wiele wad, ale pracuję nad nimi (punktualność i systematyczność). Aktualnie jestem w 1 klasie liceum ogólnokształcącego, w klasie o profilu biologiczno-chemiczym i jak pewnie zdążyłeś wywnioskować z nazwy tego oto bloga jestem przyszłą kandydatką (październik 2018) na kierunek lekarski.
Czemu chcę to robić?
Ponieważ mnie to kręci (człowiek, jego fizjologia, choroby i ich rozwój, leki, pomoc innym, kontakt z ludźmi) oraz sam fakt, że medycyna jest jednym z niewielu kierunków, który łączy moje zainteresowania. Od dawna nie wyobrażam sobie siebie na innym miejscu za 30 lat. :)
Pytanie:
Po co zakładasz bloga wiedząc, że istnieją setki podobnych?
Odpowiedź:
Chcę, aby moje zmagania nie były obojętne :) + może za kilka lat miło będzie poczytać, co mi siedziało w głowie i co chciałam przekazać poprzez to wszystko. Może akurat jakaś zabłąkana duszyczka trafi tutaj, przeczyta moje słowa i pomyśli "ja też mogę spróbować, nic straconego".
Chciałabym abyś uwierzył w siebie i wiedział, że nie musisz być najlepszym w klasie, aby dostać się na swój wymarzony kierunek studiów (a potem go przetrwać).
Jak chcę aby ten blog wyglądał?
Powiem szczerze, że sama nie wiem. Od długiego czasu czytam inne podobne blogi osób przygotowujących się do upragnionych 90%  100% z matury, jak i osób będących na studiach. Długo się do tego zbierałam, bo sama nie byłam pewna, czy to jest potrzebne światu, ludzkości i tak dalej. Stwierdziłam, że jednak stworzę TO w internecie, gdzie będę dodawać wpisy o moich postępach (a przynajmniej takie mam zamiary [chyba]).
Jeżeli jesteś starszy, to może dodam Ci otuchy (?)
Jeżeli jesteś młodszy, może nakłonię Cię do wyznaczania sobie celów (?)
Chcesz spełniać marzenia?
Chcesz?
Dołącz do mnie i próbuj, nic straconego.
Dla mnie to dopiero przedszkole medycznego świata.
Czyżby blog a'la motywacyjny? Pożyjemy zobaczymy.

Plan 18-22 XII 2017

Chemia: arkusz OKE Poznań (jeden/dwa) 20 stron z Pac - dokończyć wiązania Kosztołowicz - Aminy i amidy Kinetyka - zadania łopatologiczn...