środa, 7 września 2016

Że to już wrzesień?

Szczerze
Nie chce mi się
Chyba nigdy, aż tak bardzo nie chciało mi się wstać/ogarnąć/iść na rozpoczęcie roku szkolnego. Pomimo wszystko zawsze znajdowałam jakaś motywacje, nie tym razem. Przydałby się jeszcze miesiąc (tak teraz studenci mogą się śmiać, bo oni go mają) na zrealizowanie wszystkich wakacyjnych planów i zamierzeń.
Znienawidziłam swoją szkołę przez ostatni rok, a dzisiejszy dzień to przypieczętował moją teze:
Nie lubię swojej szkoły

Jeżeli ktoś śledzi mojego instagrama (@zerowkamedyczna zapraszam) to wie, że ową szkołę chciałam zmienić, ale się to nie udało. Moje wymarzone liceum miało dla mnie miejsce, ale internat przy niej już nie (o ironio). Teraz zostałam na biol chemie z dobrą nauczycielką od chemii i matematyki (którą na podstawie chciałabym zdać na 100%), więc od tej strony nie mam na co narzekać. Ta szkoła irytuje ze względu na system i ludzi (bez komentarzy "ludzie wszędzie są tacy sami, a system olać" please). Nie jestem aspołeczna, wręcz przeciwnie, ale nie mogę znaleźć w tej szkole dla siebie miejsca i taki jest mój problem ups.
Ogólnie rozpoczęcie przebiegło tak jak zawsze:
 Kościółek (tak jestem wśród tych, którzy chodzą do kościoła na rozpoczęcie)
 Boisko (w przypadku mojej szkoły parking)
 Klasa (kazanie jak to w tym roku musimy się baaaardzo uczyć)
   iiiiii  ...  
 Dom (tak nie poszłam jak większość do jakiejś knajpy albo do maka, wolałam spotkać się z koleżanką z poza szkoły i spędzić czas z osobą, z którą nie rozmawiam tylko o szkole, albo o tym na jakim to melanżu nie była ostatnio jak ledwo wróciła do domu i "matka nie wyczuła")
 Nie lubię, kiedy ktoś przechwala się (poprzez narzekanie) jak to dużo się uczy i jak to jest mu strasznie źle, O jak dużo ma zadania, O jak późno wraca do domu, OOO. Dlatego w tym roku przyjmuję postawę "uczę się sama dla siebie na własny rachunek". Stwierdzam, że nauka hisu czy niemieckiego nie jest mi w ogóle potrzebna. Postanowiłam wziąć udział w OWoŻiŻ, w sumie bardziej dla siebie, niż dla zysku. Wiadomo, jest to dość dobrze rozpatrywana olimpiada na kilku uczelniach, ale ma po prostu ciekawą tematykę i to mnie bardziej interesuje niż 'respekt'.

__________________________________________

Pierwszą część posta napisałam pierwszego września, kiedy jeszcze nie byłam kompletnie nastawiona na powrót do szkoły, chciałam jeszcze miesiąc wakacji, jeszcze gdzieś jechać, jeszcze coś widzieć, ale teraz głos w mojej głowie mówi
Korzystaj z tego roku jakby miała być klasa maturalna i od niej by zależała twoja przyszłość.
Może jeśli w tym roku będę się  przykładać do tego wszystkiego i wszystko na bieżąco powtarzać, to będzie mi za rok łatwiej. Co wy na to? Głos w mojej głowie ma rację?
Szukałam dla siebie jakiegoś stypendium, ale ponieważ nie jestem z "wielodzietnej lub ubogiej rodziny" jest małe prawdopodobieństwo, abym je dostała. Też w tym roku jakiejś super wysokiej średniej nie miałam (4,83 co to jest w oczach komisji?) i nie miałam jakiś szczególnych osiągnięć naukowych w tym roku szkolnym. Dlatego zostaję przy samodzielnym zbieraniu kasy na książki i planach na wakacyjną pracę.

Siedzę w tym momencie nad książką do chemii, czytam o tym wszystkim, co się zwie mechaniką kwantową i wiecie co? Nie przeraża mnie to, aż tak jak na fizyce (xD). Przeglądając moje podręczniki z jakieś 2tygodnie temu, patrzyłam na to z lekkim przerażeniem i przeraziła mnie myśl, że nie dam sobie rady z tym wszystkim. Nie dam rady z biologią - za dużo kucia
Nie dam rady z chemią- zbyt duży związek z fizyką
Nie dam rady z języków- nigdy nie miałam do nich ręki
I po tych dwóch tygodniach jestem pewna, że dam radę. Gdyby góra stała mi na drodze do marzeń, to bym ją przeniosła i tyle (bosz głupie porównanie). Nie dam się złamać, w końcu mam być lekarzem prawda? Przed wakacjami miałam kilka wątpliwości, czy to na 1000% to, co chcę robić, ale tak. Kiedy pomyślę, że to ja mogłabym być na miejscu mojej pani doktor, aż przeszywa mnie dreszcz (oczywiście podekscytowania).
Dokonam wszelkich starań (szlag brzmi jak ślubowanie), aby spełnić wszystkie moje marzenia.
a tak w ogóle piszę od tygodnia listę postanowień na ten rok szkolny, ale jakoś zatrzymałam się na 12 i nie mogę skończyć (zazwyczaj mam 20, max 21)...
A i jeszcze zastanawiałam się nad zdawaniem rozszerzonej matematyki, ale chyba szkoda mi czasu i przede wszystkim pieniędzy na korepetycje. Na medycynę wystarczy mi biologia, chemia i podstawowa matematyka. Chyba.

_________________________________________

Wszystkim życzę powodzenia i wytrwałości w tym roku szkolnym!
Trzymam za was wszystkich kciuki, nie ważne skąd przybywacie w ten zakątek internetu!
Głowa do góry i ruszaj!

Na dodatek piosenka z dobrym przesłaniem! 
Dotychczas znałam tylko refren, a tu taki szok, nie wiedziałam, że jest taka głęboka. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Plan 18-22 XII 2017

Chemia: arkusz OKE Poznań (jeden/dwa) 20 stron z Pac - dokończyć wiązania Kosztołowicz - Aminy i amidy Kinetyka - zadania łopatologiczn...